Zamieszkamy pod wspólnym dachem
przed obcymi zamkniemy drzwi
posadzimy przed domem kwiaty
których nocą nie zerwie nikt
przyniesiemy suchego drzewa,
żeby zimą nie było źle
parę jabłek i trochę chleba
co nam starczą na cały wiek
Przeczekamy każdy losu kaprys zły
Żeby potem żyć normalnie żyć
przed obcymi zamkniemy drzwi
posadzimy przed domem kwiaty
których nocą nie zerwie nikt
przyniesiemy suchego drzewa,
żeby zimą nie było źle
parę jabłek i trochę chleba
co nam starczą na cały wiek
Przeczekamy każdy losu kaprys zły
Żeby potem żyć normalnie żyć
Wymyśliłam sobie
domek, taki mały, skromny z czerwona dachówka. I proszę oto jest. Stoi sobie na niewielkim wzgórzu, w uroczej,
malowniczej i jakże przyjaznej wiosce mazurskiej. Taki wymarzony, coraz
bardziej oswojony. Kocham ten nasz mały domek. Urzeka mnie jego ciepły i
przyjazny klimat. Uwielbiam wieczory, gdy zachodzące słońce, swym delikatnym
spojrzeniem próbuje wkraść się do środka. Ciepły blask, rozświetla jego wnętrze
i nadaje mu swoistego uroku i wdzięku
I ta cisza ten spokój.
Ach marzy mi się pozostać tu na stale. Cudownie byłoby moc tu żyć. Powoli remontować gore, zadbać o sad i ogród. Realizować kolejne marzenia i wizje. Stworzyć dom, pachnący chlebem i ziołami, otwarty dla naszych bliskich, pełen życia i radości. Dom, który byłby ostoja i schronieniem dla naszych dzieci, dom do którego zawsze chętnie się wraca, bo jest w nim ciepło i przytulnie. Marzy mi się spokojny, prosty byt.
Choć pewnie nie
raz nadeszłyby ciężkie chwile palne rezygnacji i zwątpienia, to sil i nadziei
na lepsze jutro dodawałyby nam cudowne wschody słońca nad puszcza, cisza od której huczy w uszach, zapach skoszonej laki. Otaczającą nas natura jej piękno koiłoby nasze zmęczenie. Sarna podchodząca pod dom, spacerujące w pobliżu żurawie, unoszące się nad dachami bociany kolejny raz potwierdzałyby gasnące przekonanie
"to był dobry wybór, tu jesteśmy mimo wszystko szczęśliwi". Bo przecież człowiekowi do szczęścia
potrzebne jest tak niewiele. Po co ta cala pogon, ten szalony wyścig, za czym?????
Czy nam się uda,
czas pokarze, ja coraz bardziej wierze ze tak, to i to już w krotce.
Dzis niedziela, przepiękna pogoda, z czego należy korzystać, zaraz po obiadku wybieram się na
kolejna wycieczkę rowerowa, kierunek puszcza Borecka, gdzie rządzi żubr, cel
Folwark Łękuk.
Milego dnia
Pięknie i spokojnie , czyli tak jak chciałoby się żyć:)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. Czuje się, że ma się po co żyć :) Natura jest najwspanialsza.
OdpowiedzUsuńPięknie tam u Ciebie i jaki spokój :)
OdpowiedzUsuńOj, znam te odczucia z autopsji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
och,jak cudne są te widoki......ja również marzę o domku na wsi..i o takim prostym życiu..nie chcę już gonić za czymś co tylko wyniszcza..ja chcę już tylko mieć święty spokój....
OdpowiedzUsuńSkarbie tak mnie wyciszylo czytanie twojego bloga, ze moglabym to robic co wieczor. Juz zapomnialam jak ciezki byl dzien I moge sobie chwilke pomazyc :) laka I sad dla Audrey do biegania cisza I spokuj wieczorami po spelnionym dniu.
OdpowiedzUsuńDziekuje I Wam takze zycze milych snow xxx