Ach... jak kocham te przesłodkie szmaciane laleczki, o których istnieniu do niedawna nie miałam zielonego pojęcia. Tildy szyje namiętnie. Wieczorami, kiedy cały dom układa się do snu, ja zasiadam do maszyny i odlatuje, nie ma mnie. Wczoraj skończyłam kolejna Tildunie. Trochę problemów miałam z włoskami. Nie za bardzo wiedziałam jak je na drutach zakończyć, aby się mocno trzymały. W końcu przykleiłam je na końcach drucika gorącym klejem. Trochę się bałam czy metoda ta się sprawdzi ale z efektu jestem zadowolona, włoski trzymają się mocno, a śladów kleju nie widać. Oto parę fotek:
Jutro zabieram się za kolejna Tilde - ogrodniczkę.
Zycze miłego słonecznego dzionka!!!!
Bardzo się napracowałaś przy tych włoskach, ale efekt świetny! Wiem, co to znaczy tildomania, mam to samo:)
OdpowiedzUsuńNo śliczna jest! Masz talent czekam na następną! :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNo i sie zarailas w Tildomanie :) piekna, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbrawo, Twoja Tilda jest przesliczna!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Basia
no i pięknie wyszła :) włoski są bardzo ok :D:D:D
OdpowiedzUsuńAnna, ich bin schwer beeindruckt. Du wirst immer besser. Die Tilda sieht einfach klasse aus. Lass dich aus der Entfernung drücken. Bis bald.
OdpowiedzUsuńLiebe Grüsse von Christina