Tildomania nadal trwa, i chyba szybko mnie nie opuści. Wczoraj wieczorem zaczęłam szyć króliczka, dziś skończyłam i muszę się pochwalić rezultatem. Szycie idzie mi coraz lepiej, nitka zadziej się rwie i plącze, a co najważniejsze szycie sprawia mi coraz większą przyjemność. Zrobiłam parę fotek, a ze nie mogę zdecydować się które pokazać, prezentuje trochę więcej w rożnych odsłonach:
Jutro poszyje chyba trochę ozdób świątecznych. Jak dotąd nie musiałam się o tego typu dekoracje troszczyć bo zawsze święta spędzaliśmy w Polsce u rodziców i dopiero po świętach wyruszaliśmy na Mazury do naszego Lipowego Siedliska. Postanowiłam jednak, ze od tego roku choinka i tam , w naszym Lipowym Siedlisku zagości na stale, tzn. w okresie świąt Bożego Narodzenia, zwłaszcza ze nie jesteśmy już sami tylko mamy nasza kochana Alunie i głównie z myślą o niej chce ten zwyczaj na stale wprowadzić. Jako dziecko kochałam ten klimat strojenia choinki i dekorowania całego domu. Wtedy cala rodzina jest jakoś bliżej, bardziej razem. Juz nie mogę doczekać się momentu, kiedy Alunia będzie na tyle duża, abyśmy mogły razem piec ciasteczka, robić dekoracje, przygotowania świąteczne. Choć teraz ma dopiero 16 miesięcy to i tak stara się mamie pomagać, często jednak z odwrotnym rezultatem:):):), no ale tak to już bywa, każdy wiek ma swoje prawa, a zabronić dziecku wszystkiego nie można. Czas leci szybko i ani się nie obejrzę ,a będę mieć porządną pomocnice, taka mam przynajmniej cicha nadzieje:):):)Pozdrawiam