wtorek, 28 września 2010

Deszczowo i pracowicie


Ostatnimi dniami byłam bardzo pracowita, zebrałam chęci i wykonałam parę nowych dekoracji.  Wczoraj w nocy zrobiłam mój pierwszy stroik jesienny. Nie bardzo wiedziałam jak się do tego zabrać ale poszło. Z efektu jestem zadowolona. Owoce suszyłam jak grzybki w piekarniku a głóg zbierałam na spacerkach z moja Ala. Stroik praktycznie za darmo, trochę czasu, chęci i tak powstała jesienna ozdoba szerokiego zastosowania. Stroik ten doskonale nadaje się jako dekoracja na stół (do środka można wsadzić świeczkę ) albo na drzwi czy ścianę. 




Bardzo spodobały mi się ręcznie szyte kwiaty, które widziałam na jednym z blogów,  i również się skusiłam.

Wszystkie te dekoracje zawędrują oczywiście do naszego Lipowego Siedliska. 

 A teraz nieco z innej beczki...W sobotę byłam na wyprzedaży ciuszków i zabawek dla dzieci i upolowałam  dla Aluni prześliczny wózeczek dla lalek. Choć używany to w bardzo dobrym stanie i za niewielka  cenę. Przede wszystkim podoba mi się, ze jest z drewna. Dla Aluni bardzo praktyczny bo służy jako swego rodzaju chodzik.  Tak mi się ten zakup spodobał ze nie mogłam się oprzeć i muszę go pokazać.

Dopiero koniec września a ja myślę już o świętach, zbieram pomysły na świąteczne ozdoby  i upominki, ale o tym w następnym poście. U mnie na zegarku już 02.04, także najwyższy czas by się pożegnać i udać spać . życzę przyjemnej środy.

niedziela, 26 września 2010

Jesiennie...

Uwielbiam jesień, cala paletę jej kolorów i wdzięków.  Do twarzy jest jej w słońcu i w deszczu. Lubie jej zmienne nastroje. Cudownie jest w słoneczny dzień udać się na spacer, podziwiać jej piękno i czar. 





Albo zasiąść wygodnie w fotelu wsłuchując się w  mokry jej szept.


Puki co, Jesień obdarza nas słońcem, dlatego  korzystam z każdego dnia, odkładając jesienne robótki na deszczowe chwile... (za którymi muszę przyznać nieco tęsknie...).

czwartek, 23 września 2010

Kulinarnie: Zupa kremowa z dyni



Dzisiaj będzie nieco inaczej, bo kulinarnie. Przyznam, ze nie jest to moja najmocniejsza strona, choć myślę ze do złych "kucharek" nie należne. Ciągle się uczę i ostatnio nawet sporo eksperymentuje. A ze nadeszła jesienna pora, będzie i u mnie nieco sezonowo.  A oto moje ostatnie odkrycie kulinarnie: Przepis na zupę z dyni. Przyrządzenie jest łatwe i nie zabiera wiele czasu. Składniki również proste, praktycznie w każdej kuchni dostępne. W efekcie zupka smaczna, zdrowa, ciesząca oko, bo kolor ma fantastyczny.

 Składniki:
  • 1 średnia dynia
  • 2 duże ziemniaki
  • 2 marchewki
  • 1 duża cebula
  • Pietruszka
  • 1 łyżka margaryna lub oleju
  • 500 ml rosołu
  • sol, pieprz, gałka muszkatołowa


  Sposób przyrządzenia
Dynie, ziemniaki, marchewkę, cebule obieramy i kroimy w kostkę. Dynie staramy się oczyścić z pestek. W garnku podsmażamy lekko cebule i dusimy. Następnie dodajemy pokrojona dynie, marchewkę i posiekana pietruszkę. Całość zalewamy 500 ml rosołu i gotujemy na małym ogniu. Ziemniaki dodałam nieco później , bo z reguły szybciej robią się miękkie.


Wszystko gotujemy jeszcze chwilkę, a następnie miksujemy.  Jeżeli zupa jest za gęsta dodajemy jeszcze trochę rosołu i przyprawiamy do smaku. Do zupy już na talerzu dodałam dwie małe łyżeczki kwaśnej śmietany.
Jeżeli ktoś nie lubi zupy kremowej można jej nie miksować lecz dodać nieco słodkiej śmietany, doprawić do  do smaku i w ten sposób serwować.


Mnie i mojej Aluni zupka bardzo smakowała, bo była lekka i naprawdę pyszna.





wtorek, 21 września 2010

Moja ceramika

Obiecałam, ze umieszczę moje prace z warsztatów ceramiki.  Istnieją rożne techniki modelowania gliny. Metoda jaka została zastosowana w moich pracach to modelowanie z plastrów w formach. Na zajęciach poznaje rożne techniki ozdabiania: ryty i nacięcia, nakładki, stęplowanie oraz  sztukę szkliwienia.
Znalazłam chwilkę, aby zrobić parę fotek i oto one:



To moje pierwsze prace. Na razie uczę się tej sztuki. Bardzo chcialabym mieć własną, mala pracownie ceramiczna w naszym Lipowym Siedlisku. Nawet orientowałam się jakie są ceny. Najdroższy jest piec do ceramiki. Takie małe można już upolować za niewielkie pieniążki.  Mam nadzieje  ze marzenie moje kiedyś się spełni, a marzyc trzeba !!!!

niedziela, 19 września 2010

Długo mnie nie bylo


Od paru tygodni nie miałam czasu aby coś napisać, bo wiele się u mnie działo. Przed dwoma tygodniami opuściłam nasze Lipowe Siedlisko i wróciłam na stare śmieci. A powrót po półrocznym pobycie na Mazurach nie był łatwy. Brak mi tej bezgranicznej przestrzeni, dzikiej natury i jej nienaruszonego piękna. Pozostały jednak wspomnienia cudownych chwil, które sprawiły ze jeszcze bardziej zżyłam się z tym miejscem, zapuściłam korzenie. No ale cóż, takie życie. Pocieszam się myślą ze już niedługo znowu tam zawitam i kiedyś osiądę na stale. Dzięki Lipowemu Siedlisku wiem gdzie moje miejsce, dokąd biegnie moja droga. Teraz mam czas na moje dłubanki i małe robótki, które powędrują do naszego domku i upiększa jego wnętrza. Zrobiłam parę fotek rzeczy które wykonałam właśnie z myślą o naszym Lipowym Siedlisku. U nas nic sie nie marnuje, wszystko znajdzie w nowej szacie swoje miejsce.
 Tak wyglądały krzesła przed:

Tak po:

A tu piękna drewniana, ręcznie malowana kanka, chyba na mleko, nabyta za grosze.


Tu moje prace Decoupage, wykonane zimowa pora:

Drewniany sklepowy koszyk po owocach, w nowym wcieleniu. Mam ich chyba z 10... zrobię sobie szafeczkę na moje pierdoły, szmatki, farby itd. Musze mieć tylko natchnienie trochę czasu i zobaczymy co z tego wyjdzie:)


Taca i ceramiczna kula ogrodowa wykonana przeze mnie na garnkach. Nie podobała mi się po wypalaniu bo nie została pomalowana farba, dlatego postanowiłam zastosować metodę Decoupage i jestem zadowolona z efektu, szkoda ze nie mam fotki przed.


Na dziś to już wszystko, spróbuje porobić fotki innych moich dłubanek i wrzucić na bloga. Puki co zegnam i życzę miłej nocki i udanego poniedziałku.

czwartek, 2 września 2010

Lubie....

Wczoraj Constancja zaprosiła mnie do zabawy w LUBIE, za co jej bardzo jeszcze raz dziękuję. Moja malutka Alunia śpi, także mam chwilkę czasu by się zrelaksować i napisać parę slow.

Niby sprawa tak oczywista, a jednak wymaga chwili zadumy, zagłębienia się w sobie, we własnym ja.

Co ja lubię???

Lubie moja rodzinkę, mojego P. i Aluszka, bo oni dają mi sile, szczęście i sens istnienia



Lubie moje Lipowe Siedlisko, które powoli tworze, nadaje mu kształtów i barw. Bo w nim czuje sie wolna i bezpieczna.

Lubie jesień, spadające liście z drzew, ten zapach kończącego się lata i nadchodzącej jesieni.





Lubie spacery z moimi bliskimi., bo wtedy czuje ze jesteśmy sobie bliscy, ze wiele nas łączy, ze mamy tylko siebie a to tak wiele.



Lubie piątkowe wieczorne spotkania garncarskie, bo mogę na nich w nieco inny ale jakże kreatywny sposób odpocząć i coś miłego własnymi rękoma stworzyć.



Lubie gdy żeglujemy po Mazurach, bo jest zawsze świetna ekipa i dobra zabawa.



Lubie port w Węgorzewie to dla mnie istne miejsce zatracenia, z którym wiąże wiele miłych i niezapomnianych wspomnień.

Lubie mazurskie wieczory przy ognisku, gitarze i niekończącym sie śpiewie, naszego grajka, ekipę z Lipowa, bo wtedy czuje ze żyję, ze jest mi dobrze.



Lubie moja stolarnie w której mogę ze starego zrobić coś nowego.



Lubie moja "szara" codzienność, swoje życie i wszystko co mnie otacza.
Do zabawy zapraszam wszystkich którzy są tu nowi, maja ochotę na chwile zadumy nad sobą.
Sczczegolne zaproszenie dla Asie i Wojtka: http://podlipami.blogspot.com/ oraz Miu.